niedziela, 16 grudnia 2012

"Co najmniej trzy metry nad niebem"

"Trzy metry nad niebem" - Federico Moccia
Tom I (Tom II - "Tylko ciebie chcę" 
Wydawnictwo Muza










To uczucie, kiedy jesteśmy blisko ukochanej osoby. Niepowtarzalne, nieporównywalne z żadnym innym. Ogarnia nas ciepło i rozkoszujemy się zapachem ukochanego, dotykiem ciepłej dłoni. Choć ta chwila oślepia nas blaskiem, szybko zgaśnie.

Babi pochodzi z bogatej i szanującej się rodziny, jest przykładną córką i pilną uczennicą. Jest dobrze wychowana i prowadzi spokojne życie.
Step, zarozumiały i agresywny chuligan, którego drugim imieniem są kłopoty, zajmuje się bijatykami, jazdą na motorze, przesypaniem całych dni i spotkaniami ze swoimi równie "zrównoważonymi" kuplami.
Granica dzieląca ich jest ogromna, wręcz niemożliwa do pokonania. A może jednak?

Akcja rozgrywa się w malowniczych Włochach. Miejscu, gdzie słońce daje poczucie błogości i wolności na wyciągnięcie ręki. Autor umieścił w książce piękne opisy włoskiej plaży o zachodzie słońca lub zwykłego gwaru na ulicy.



Podobała mi się znajomość Babi i Stepa, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Uwielbiałam obserwować, jak ich relacje ewaluują. Wbrew pozorom, dla mnie to para idealna. Dopełniają się, jeden potrzebuje drugiego, a cały świat wydaje się być muzyką w tle. Niesamowite jest również to, jak oboje się zmieniają. Babi, robi rzeczy sprzeczne ze swoimi zasadami, a dla Stepa jest motywacją, dzięki niej stara się zmienić na lepsze.

  „Nagle dzieje się coś... Coś się uruchamia... i w tym momencie wiesz, że coś się zmieni... I w tym momencie zdajesz sobie sprawę, że wszystko zdarza się tylko raz... Następnie okazuje się, że to wszystko zdarza się tylko jeden raz, i że nigdy więcej nie poczujesz tego samego, że już nigdy nie będziesz trzy metry ponad niebem.”

Ta historia  przelała się z kart powieści do mojego serca. Poruszyła mnie dogłębnie, po prostu byłam w niej. Miałam ochotę powiedzieć do bohaterów "Co ty wyprawiasz?!", albo ich pocieszyć. Chyba dzięki temu, że książka nie miała happy endu, tak ją zapamiętałam. Zachowania nastolatków zupełnie realistyczne, chociaż chciałoby się czasami, żeby wszystko poszło gładko i pięknie. To niesamowite, jak urzekła mnie ta książka, pomimo tego, że nie jestem fanką romansideł.

Federico Moccia zafundował mi prawdziwy, emocjonalny rollercoster. Przeżywałam tę książkę całym sercem - chichotałam, podziwiałam, bałam się, płakałam. Miałam ochotę krzyczeć - na Stepa, na Babi, na jej matkę. Nawet teraz, kiedy wspominam przygody zakochanych nastolatków, łezka kręci się w oku.

Wielka miłość, piękne słowa, cudowne chwile i mnóstwo wspomnień. Jak bardzo możemy zmienić się pod wpływem miłości? Książkę polecam bez wahania, i chociaż wiele mogę zarzucić stylowi pisania autora, przydługich opisów,  ale i tak jest to jedna z tych, które zapamiętam na bardzo długo. Gorąco zachęcam do przeczytania!
Moja ocena : 10/10


Na podstawie książki powstał film.

wtorek, 11 grudnia 2012

"Pośród śmierci nadal żyjemy"

"Jutro, kiedy zaczęła się wojna" - John Marsden
Seria Jutro, Tom I
Wydawnictwo Znak










„Niesamowite uczucie. Świadomość, że za chwilę na zawsze odmienisz czyjeś życie.”


 Jutro jest odległe. Niepewne, nieznane i niebezpieczne. Nigdy nie wiemy, co nam przyniesie. A co by się stało, gdyby nazajutrz rozpętała się wojna? Jak byśmy się zachowali? Czy bylibyśmy zdolni zabić człowieka, żeby samemu przeżyć? Na kogo można byłby liczyć - na przyjaciół, rodzinę, a może wyłącznie na samego siebie? Jak radzilibyśmy sobie ze strachem, głodem i zimnem? A może poddalibyśmy się?

Ellie, Fi, Robyn, Homer, Lee i Kevin po niezwykle mile spędzonym tygodniu w górach w miejscu o "wdzięcznej" nazwie Piekło, wracają do domów z wypiekami i uśmiechami na twarzach. Co zastają? Martwe zwierzęta, których opiekunowie zniknęli, puste domy i ulice. Co się stało? Gdzie się podziały ich rodziny?

Na te pytania poszukuje odpowiedzi piątka nastolatków. Szybko okazuje się, że wszyscy mieszkańcy zostali pojmani, a oni są prawdopodobnie jedynymi ludźmi na wolności. Z dnia na dzień muszą stać się racjonalnie myślącymi ludźmi. Muszą ze sobą współpracować, ale i walczyć o siebie samego. Jak w gąszczu przeróżnych uczuć pozostać sobą? Kto zachowa zdrowy rozsądek i nawet w chwili straty bliskiej osoby będzie potrafił dalej działać? W końcu dla bohaterów zostanie na wolności okazuje się nie tyle, co zbawieniem, a przekleństwem...

"Jutro" to wizja niezbyt optymistycznej  przyszłości. Pełna zwrotów akcji, a z każdym kolejnym rozdziałem czeka na czytelnika niespodzianka. Zdarzało mi się wytrzeszczać oczy ze zdziwienia, totalnie się wzruszyć albo się śmiać. Książka wywoływała we mnie całą gamę emocji, od złości, przez smutek i po radość. Często byłam ... przybita. Nastrój bohaterów udzielał się i mi, bo nie mogłam się pozbyć wrażenia, że z każdą przygodą są coraz bardziej przybici.Rozumiem, że ja też pewnie nie skakałabym z radości na ich miejscu, ale w końcu to młodzież, mógł pan Marsden chociaż trochę pograć na ich uczuciach.

Żaden z bohaterów nie był mi obojętny. Nie dostajemy podanych na tacy informacji o każdym, lecz poznajemy ich z czasem. Pozory mylą, zmieniają się w obliczu niebezpieczeństwa.Chociaż niektórzy mnie irytowali, nie mogłam spać, kiedy  nie dowiedziałam się o ich losach. O białą gorączkę przyprawiały mnie czasem żenujące rozterki Ellie, ale i ją darzyłam sympatią. Nietrudno się domyślić, że występuje też wątek miłosny, ale autor bardzo umiejętnie wplótł go do powieści i nie przysłonił innych wydarzeń.

Uważam, że John Marsden podjął się nie lada wyzwania. Nie dość, że wymyślił bardzo ciekawą fabułę, oryginalną historię, to jeszcze postanowił opisywać wszystko z punktu widzenia Ellie - jednej z partyzantek. Dorosły mężczyzna musiał wcielić się w rolę nastoletniej dziewczyny i wiernie oddać jej uczucia. Czy mu się udało? W stu procentach - TAK! Miałam wrażenie, że opowiada to prawdziwa małolata, jednocześnie mająca znane wszystkim problemy, takie jak przyjaciółki czy zauroczenie chłopakiem, a z drugiej strony cierpiąca i odważna.

"Jutro, kiedy zaczęła się wojna" jest niesamowitą lekturą. Zapada w pamięć na bardzo długo i nie sposób ocenić jej negatywnie. Pomimo kilku niedociągnięć, dochodzę do wniosku, że jestem zauroczona dziełem Johna Marsdena. Jestem zadowolona z tego, co otrzymałam. Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania o losach nastoletnich partyzantach, których życie w jednej chwili zmienia się z wiejskiej sielanki w piekło i z miłą chęcią sięgnę po kolejne tomy.
Moja ocena : 8/10 

sobota, 8 grudnia 2012

"Własny kawałek iluzji"

"Mroczny sekret" - Libba Bray
 Trylogia Magiczny Krąg, tom I
 Wydawnictwo Dolnośląskie
 
 





 „Ale przebaczenie... Trzymam się tego niewielkiego okruchu nadziei i tulę go mocno, pamiętając, że w każdym z nas mieszka dobro i zło, światło i ciemność, sztuka i ból, wybór i żal, okrucieństwo i poświęcenie. Każdy z nas jest swoim własnym chiaroscuro, własnym kawałkiem iluzji, który stara się przerodzić w coś konkretnego, coś realnego.”


Niegdysiejsza moda, kobiety podporządkowane mężczyznom, rygorystyczne zasady i niesamowity klimat to tylko niektóre z cech epoki wiktoriańskiej, które zachęcają do opisania jej w książkach. Właśnie dlatego, z niemałym entuzjazmem, zabrałam się za "Mroczny sekret".

Na wstępie autorka ostrzega nas przed słowami, które wypowiadamy. Jak często zdarza się nam ich żałować? Każde słowo ma ogromną moc i może skrzywdzić bardziej niż cokolwiek innego. Główna bohaterka właśnie popełniła ten błąd. W dodatku, zrobiła to osobie, której już nigdy w życiu nie zobaczy.

Szesnastoletnia Gemma, po stracie matki, spełnia swoje marzenie i wyjeżdża do brytyjskiej szkoły. Akademia Spence uczy tańczyć walca, parzyć herbatkę, mówić biegle po francusku, a wszystko po to, żeby młode panienki do niej uczęszczające wyrosły na przykładne, wiktoriańskie panie domu, delikatne, piękne i pracowite, nierozgadane. I podporządkowane swoim mężom.

Główna bohaterka, po przybyciu do nowej szkoły, traci wszelkie entuzjastyczne myśli. Szara, ponura Akademia przywołuje same najgorsze wspomnienia. Poznaje kilka zupełnie różnych dziewcząt - przebiegłą Felicity, uroczą Pippę i niezdarną Ann. Ich znajomość nie miała dobrego startu, ale z czasem dziewczęta przekonują się do siebie. Co więcej- zaczynają się przyjaźnić. Wspólnie odkrywają tajemnicę Akademii Spence, poznają magiczną krainę i łamią wszelkie zakazy.

Akcja zaczyna się w Indiach, a później w wiktoriańskim Londynie. Przygody czterech zbuntowanych dziewcząt wciągają bez reszty. Na początku, przekonane o swoim przeznaczeniu u boku mężczyzny, przedstawiają opis dobrej kobiety i oczekiwania wobec młodych panienek. Autorka sprawia, że czujemy kurz przeszłości, ale mogłoby być więcej wiktoriańskich akcentów, bo w książce one dotyczyły głównie zniewolenia kobiet.

Kiedy Felicity, Pippa, Ann i Gemma odkrywają tajemnicę dziennika, powiązania mamy Gemmy z tajemniczym zakonem, akcja pędzi jak szalona. Każdy coś skrywa, a jego tajemnica może być zagrożeniem lub ratunkiem. Sekrety uczennic i pracowników Spence są nie z tego świata. W dosłownym tego słowa znaczeniu ...

Pani Bray umiejętnie wplotła do historii magię, i to nie wilkołaki czy wampiry, ale najwspanialszą i najprawdziwszą magię. Zarówno pod postacią niesamowitych zaklęć, jak i przyjaźni czy miłości. Wszystkie najważniejsze wartości zostały ujęte w książce. Nietrudno się domyślić, że i wątku romantycznego nie zabraknie, ale nie jest to motyw przewodni, a jedynie dodatek. Liczę na rozwinięcie się go w drugiej części.

Postaci to bardzo mocna strona tej książki. Autorka świetnie je stworzyła - są barwne i zapadają w pamięć na długo. Wybranie Gemmy na główną bohaterkę było strzałem w dziesiątkę - to dziewczyna, która ma własne zdanie, nie ulega wpływom, jest wrażliwa, ale zachowuje rozsądek. Da się ją lubić, tak samo jak resztę dziewcząt, które postanowiły zlekceważyć zasadę "Urok, wdzięk i piękno". I na końcu tajemniczy, jakby oderwany od rzeczywistego świata Londyńczyków, Kartik.


Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała to współczesność bohaterek. Czasami ich rozmowy były rodem z polskiego gimnazjum. A przecież to wiktoriański Londyn!

"Mroczny sekret" jest zaskakujący, obfitujący w niespodzianki, skłaniający do refleksji, ale równocześnie zabawny. To kilka godzin dobrej rozrywki w wiktoriańskiej atmosferze- polecam każdemu czytelnikowi!

Moja ocena : 8/10 

Magiczny Krąg obejmuje :
1. Mroczny sekret
2. Zbuntowane anioły
3. Studnia wieczności

środa, 5 grudnia 2012

Stosik na grudniowe wieczory i mała fotorelacja ze spaceru

 Witajcie!
Prezentuję Wam mój stosik na zimowe wieczory. Już pięknie wygląda  na półce :)




Od góry :
1. "Angielski bez trudu" 
2. "W objęciach chłodu" - Kay Hooper
3. "7 razy dziś" - Lauren Oliver
4. "Bezduszna" - Gail Carriger
5. "Pożeracz snów" - Bettina Belitz
6. Trylogia o wilkach z Mercy Falls, czyli "Drżenie", "Niepokój" i "Ukojenie"autorstwa Maggie Stiefvater.
Ostatnio kompletnie mieszają mi się czasy, a z łatwych rzeczy robię trudne. Słówka zapamiętuję w mig, ale gramatyka to mój słaby punkt. A wiadomo, że samymi słówkami nie osiągnę sukcesu, postanowiłam się zaopatrzyć w taką oto kilkudziesięciostronicową książeczkę o gramatyce. Jak na razie powiem tylko, że  pomimo niewielkich rozmiarów, jest w niej zawarte wszystko. 

Odbiegając od tematu, przygotowałam dla Was coś innego. Uwielbiam aktywnie spędzać czas, nawet w mróz, jaki dzisiaj panuje. Razem z sucz zrobiłyśmy dzisiaj dobre 6 kilometrów, mijając pola i las. Zdziwiło mnie to, że rano, wychodząc z domu, zastałam śnieg, a potem bezchmurne niebo. Oby dwie wróciłyśmy z wycieczki maksymalnie zadowolone :) 
A teraz siedzę z kubkiem gorącej czekolady i "Ukojeniem", ani mi się śni gdzieś ruszyć! 
Rano : 

I w południe :

55 km/h :)

Pozdrawiamy serdecznie!


wtorek, 4 grudnia 2012

"Miłe złego początki"

 "Pretty Little Liars. Kłamczuchy"-Sara Shepard 
 Pretty Little Liars, Tom I
 Wydawnictwo Otwarte 

Alison. To imię u każdego ucznia Rosewood Day wywoływało skrajne emocje. Jedni ją kochali, drudzy nienawidzili. Sprawiała, że czuło się wyjątkowym. Przy niej nie było mowy o nudzie. Druga strona Ali była koszmarnym wspomnieniem dla innych, bo potrafiła zmienić czyjeś życie w totalne piekło. Nie mniej jednak, imponowała każdemu urodą, stylem, charyzmą, bystrością i tupetem. Wszystkie dziewczyny zazdrościły Alison wyglądu, a każdy chłopak marzył o byciu z nią. Alison DiLaurentis mogła wszystko, miała życie jak z bajki, a przed nią stała świetlana przyszłość.

Jako przyjaciółki wybrała sobie cztery dziewczyny - Arię Montgomery, Emily Fields, Hannę Marin i Spencer Hastings. Spędzały razem miłe chwile, świetnie się bawiły - często kosztem innych. Alison sprawiła, że każda z nich czuła się cudowna. Uważała, że nic tak nie zbliża, jak powierzanie sobie sekretów, dlatego dziewczyny opowiadały jej o swoich najskrytszych marzeniach, problemach i rzeczach, które chciały zataić przed światem. One jednak nie wiedziały o niej zbyt wiele.

Sprawy się komplikują, kiedy po kłótni, Alison wychodzi z domu Spencer i przepada jak kamień w wodę. Media nie trąbią o niczym innym, tylko o zaginięciu szkolnej gwiazdy. Zdesperowane przyjaciółki coraz bardziej oddalają się od siebie, bo to Alison łączyła je, bez niej przyjaźń jest niemożliwa. Jednak w każdej z nich drzemie obawa przed wyjściem na jaw ich sekretów, które powierzyły przyjaciółce ...

W ciągu czasu, przez który nie wiadomo nic o zaginionej Ali, wiele się zmienia. Dziewczyny powróciły do normalnego funkcjonowania, a  niektóre z nich diametralnie się zmieniły. Hanna, z pulchnej gapy żyjącej w cieniu Alison, zmieniła się w atrakcyjną dziewczynę. Razem z nową przyjaciółką Moną stały się popularne w szkole i wciąż dbają o swoją reputację. Emily, pokorna córka i pilna uczennica, nie śni żeby złamać choćby jeden zakaz rodziców, Spencer - wciąż rywalizuje ze swoją siostrą w byciu najlepszym, a Aria wyjechała wraz z rodziną na Islandię, a kiedy wróciła, zaczęła dostawać niepokojące wiadomości od nieznajomej osoby, podpisującej się "A", która informowała ją, że wciąż ją obserwuje i znała wszystkie jej sekrety ... Te, które znała tylko Alison. Wkrótce dawne przyjaciółki przyznają się, że też borykają się z tym problemem. Mało tego, robi się to więcej niż niepokojące ...

"Wciąż tu jestem. I wiem o wszystkim. - A."
Sama fabuła jest bardzo ciekawa, jednak "Kłamczuchy" to dopiero prolog  całej serii. Nie można tu znaleźć szybkiej akcji, ale mimo to książka niesamowicie wciąga. Zawdzięcza to lekkim i miłym stylem pisania Sary Shepard. 

Poznajemy głównie każdą z bohaterek, a dzięki licznym retrospekcjom, także Alison. Z pozoru codzienność zwykłych dziewczyn może wydawać się nudna, jednak szybko czytelnik zmieni zdanie, bo sekrety jakie skrywają Aria, Spencer, Emily i Hanna są intrygujące, a nawet niebezpieczne...

 Każda nowa strona przynosi coraz więcej zagadek. Czytelnik stoi przed masą pytań, na które nie znajdzie odpowiedzi w książce, tylko w kolejnych tomach. Tak to sprytnie zostało obmyślone.Ciekawość bierze górę i nic nie pozostaje, tylko biec to księgarni po kolejną część! 

Oprócz Spencer, nie znalazłam żadnej interesującej postaci. Z żadną się nie zżyłam, nie zapadnie  na długo w pamięć. Mało tego, większość osób przedstawionych w książce niczym się od siebie nie różniła. Przyjaciółki to typowe nastolatki z problemami miłosnymi i  konfliktami z rodzicami. Nie sposób też nie dostrzec pewnej schematyczności. Chociaż czasami te aż nadto realistyczne (powiedziałabym, zwykłe, ) postaci dodawały całej książce autentyczności, wrażenia, że czytałam o historii, która zdarzyła się na prawdę. Jednak mimo wszystko, brakowało mi tu bohatera, który miał by pazur i charakterek.

Pani Shepard stworzyła bardzo ciekawą i ekscytująca książkę, niezbyt ambitną, ale przyjemną. To pomieszanie z poplątaniem, w każdym ruchu dziewczyn czy A. czaił się sekret, który czytelnik tak bardzo chce poznać, że nawet się nie obejrzy, a już jest przy końcówce serii. Ja polecam tę książkę młodzieży przede wszystkim, to gwarantowane kilka godzin dobrej rozrywki. Pomimo kilku minusów, ja z chęcią sięgnę po kolejne tomy i razem z Arią, Spencer, Emily i Hanną będę przeżywać ich większe lub mniejsze rozterki.
Moja ocena : 7/10

Na podstawie serii Pretty Little Liars powstał serial, do którego oglądania bardzo zachęcam. Nawet po przeczytaniu książek kilka spraw będzie dla nas zagadką.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

"Na tej chwili wisi wieczność"

 "Czerwień rubinu" - Kerstin Gier 
  Trylogia czasu, Tom I
  Wydawnictwo Egmont

 „Rubin to początek, lecz i zakończenie.”






 Podróże w czasie zawsze przyciągały ludzką ciekawość. Pobudzały wyobraźnię, a w marzeniach przenoszono się do innej epoki. Wiktoriańskie sukienki, renesansowe tańce, egipskie piramidy, w dowolnej chwili i miejscu. Ale czy aby na pewno jest to tak cudowny, wyśniony dar? Może wręcz przeciwnie ...

Charlottcie wydawało się, że wygrała los na loterii. Od lat przygotowywano ją do pierwszej podróży w czasie - posługiwała się obcymi językami, znała dawne maniery i zwyczaje, pobierała lekcje fechtunku. Była chodzącym ideałem. Piękna figura i burza rudych loków składały się na niezwykle charyzmatyczną osóbkę, której nie sposób było nie zauważyć. I do tego mądrą, a jakże! Już niebawem miała nastąpić jej podróż inicjacyjna. Mdłości, które zwiastowały niekontrolowany przeskok w czasie przychodziły na lekcji, w domu. Jednak nic poza tym. Los postanowił zadrwić z przemądrzałej Charlotty ...

 „Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki.”

Szesnastoletnia Gwendolyn ma zwariowaną rodzinę, wspaniałą przyjaciółkę, dwójkę rodzeństwa i, jak się okazuje - gen podróży w czasie. Skąd wziął się tak poważny błąd w obliczeniach? Dlaczego nosicielem okazała się być Gwenny, a nie jej kuzynka Charlotta? I jak dziewczyna ma nadrobić materiał, jakiego uczono przez wiele lat? Na domiar złego, drugim podróżnikiem okazuje się być Gideon, niesamowicie przystojny i sarkastyczny młodzieniec, który najchętniej całą misję wykonałby sam i przy którym nie można się skupić.
 Kolejny przeskok w czasie może być tragiczny. I ostatni w życiu Gwendolyn ...

Wypatrując książki w księgarni, natrafiłam na "Czerwień rubinu". Klimatyczna i piękna okładka przykuła mój wzrok z drugiego końca pomieszczenia. Nie sposób oderwać od niej wzroku, a jeszcze gorzej z powstrzymaniem się od  kupna. Tak więc z kubkiem gorącej herbaty i książką Kerstin Gier zasiadłam wieczorem do fotela. Zanim się obejrzałam, byłam już przy końcówce.

Tajemnica. Tym jednym słowem w zasadzie mogę określić całą książkę. Tajemnice czyhają na czytelnika na każdym progu, piętrzą się niczym stosy książek w bibliotece. Czytający właściwie nie ma czasu na wytchnienie, wciąż jest zasypywany nowymi wydarzeniami. Zwroty akcji umieszczone są w najmniej spodziewanych momentach, wykorzystując chwilowe skupienie na czymś innym. Akcja toczy się bez przerwy i wciąga bez opamiętania.  Autorka swym lekkim stylem pisania wspomaga czytelnika w szybkim zapoznaniu się z sytuacją. Chociaż informacji o przeskokach w czasie jest dość sporo, czytelnik nie czuje się przytłoczony, przeładowany tą wiedzą, tylko otacza go atmosfera tajemnicy, która powoli rozwiązuje się na oczach Gwendolyn.

Kipiącej akcji towarzyszy interesujący i rzadko spotykany motyw podróży w czasie. Rozterki Gwenny i problemu rodu Montrose przeplatane są chwilami spędzonymi w innej epoce, autorka funduje nam również trochę informacji o ubiorze i ówczesnych manierach. Pani Gier miała fantastyczny pomysł i dobrze go wykorzystała.

Całość poznajemy z punktu widzenia Gwendolyn - emocje targające dziewczyną, jej rozterki i problemy. Choć z pozoru to zwykła nastolatka, niezwykle miło spędza się z nią czas. Jest bliska odbiorcy, a jednocześnie ma w sobie coś wyjątkowego. Do pary dostała przystojnego i sarkastycznego Gideona. Mimo pewnej schematyczności wątek miłosny nie jest przesłodzony, nie przysłania akcji, tylko ją dopełnia.
Można tu spotkać przedziwnych bohaterów, którzy zapadną w naszą pamięć na długo. Oprócz tego są tam zwyczajne osoby - niektóre budzące sympatię oraz inne, które irytują. Czyli dokładnie tak, jak być powinno.

"Czerwień rubinu" cechuje szybka akcja, dowcipność i bardzo subtelny wątek miłosny. Dodatkowo klimat czasów, do których przeniosła się Gwen zostały doskonale oddane. Nie zostaje mi nic, oprócz polecania tej książki każdemu, kogo spotkam. Warto spędzić kilka godzin z przygodami zapierającymi dech w piersiach i wspaniałymi bohaterami.
Gorąco polecam!
Moja ocena : 10/10


sobota, 1 grudnia 2012

Top 10: Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie


Top 10 to akcja, przy okazji której na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - wypatruj nowych tematów na kreatywa.net
Przedstawiam Wam moje małe książkowe marzenia na prezent w tym roku. :) 


"Niezgodna"- Veronica Roth, to pozycja na którą czaję się już od dłuższego czasu ze względu na podobieństwo do Igrzysk. Jestem ciekawa, czy faktycznie tak fantastyczna, jak to opisują na okładce. "Wróżbiarze" Libby Bray, bo lubię twórczość pani Bray. "Trafny wybór" J.K. Rowling, ze względu na ciekawość i chęć porównania z Harrym. "Delirium" Lauren Oliver, bo jestem fanką wszelkich utopii i antyutopii. "Złodziej pioruna" Ricka Riordana ze względu na pochlebne opinie od znajomych. "Sekrety włoskiej kuchni" Eleny Kostiukovitch, bo uwielbiam włoską kuchnię i pragnę zagłębić się w jej tajniki. "Pół życia" Jodi Picoult wybrałam ze względu na miłe wspomnienia z innymi pozycjami tej autorki. "Kasa, forsa, szmal" Kerstin Gier - liczę na to, że będzie tak samo zabawna i poruszająca jak inna książka Gier. I na koniec "Aria, do mnie" Gałuszki, bo z chęcią czytam wszelkie psie pozycje, a tej jeszcze w rękach nie miałam.

Tak to zestawienie mniej więcej wygląda, bo ciężko ograniczyć się do 10 tytułów, ale jakoś się udało.
Także pierwszy post za nami,  niebawem przewiduję recenzję :)